Nie mam pojęcia skąd te wszystkie dobre oceny typu 6,7 i wyżej... Film kiczowaty, na czele z lalusiowatym głównym bohaterem i jego ekipą porównywalną z Power Rangers, jeśli chodzi o tandetę. Nie ma żadnej atmosfery, żadnego klimatu świata rządzonego przez zombie, jaki często widziałem w innych filmach tego typu i co mnie zawsze zachwycało. W zamian dostajemy durne dialogi przeplatane strzelaniem do zombie, które poruszają się na tyle wolno, że 12-letnie dziecko potrafiłoby strzelić im z procy trzy razy między oczy i jeszcze dać nogi za pas. Jeśli chodzi o samo zombie... Nie wiem kto wymyślił motyw z zombie strzelającym z karabinu i chodzącym po dnie rzeki, ale jest to mistrzostwo świata w braku myślenia. Imponujące jest też to, jak drogie zombiaki radziły sobie z ciałem człowieka... rozrywanie ręki na pół czy wyrywanie głowy razem z częścią kręgosłupa? Z tego co wiem to ciało ludzkie nie jest zbudowane z gumy do żucia, a umarlaki, które nie potrafią biegać, są spowolnione w ruchach, bawią się nim rozrywając je rękami w każdej konfiguracji. Wiem, że niektórzy mogą mi zarzucić, że za dużo żądam od takiego filmu... Bitch, please! Jeśli twórcy robią film o zombie, niech będzie on w miarę realistyczny, w końcu nie jest to dzieło typu "Martwica mózgu", w której chodzi o śmiech. Mógłbym tak wymieniać i wymieniać, ale nie ma to sensu, bo zaraz wyskoczą obrońcy filmu i będą rozkładać moją opinię na części pierwsze. Dla mnie ten film jest pod względem logiki i aktorstwa równy dziełom z Chuckiem Norisem i Rambo i spokojnie mogę go umieścić na równi z najgorszymi filmami jakie widziałem. Amen.